niedziela, 31 lipca 2016

Strach


W moim życiu bałam się różnych sytuacji.
Pająków, ważnych sprawdzianów, zatańczenia Poloneza w nowych szpilkach czy pierwszego spotkania z chłopakiem. Uczucie strachu mając dziecko nabiera innego wyrazu.
Zuzia zaczęła być marudna, wpychała rączki do buzi. Stwierdziłam: dawno żaden ząbek jej nie wyszedł. To na pewno to. Ma dwa ząbki na dole i cztery na górze. Było tak kilka dni. Pewnego dnia pojechałam z nią do moich dziadków. Jej prababcia zauważyła, że jest jakaś...gorąca. Faktycznie! Przyjeżdżamy do domu, temperatura 37,8. Zawsze lekarka mówiła,że coś na zbicie gorączki podajemy gdy będzie miała ok 38. Postanowiłam ją zabrać na wizyte. Okazało się, że żaden nowy ząbek nie idzie. Gardełko czyste, a temperatura rośnie. Więc co to może być?! Dostaliśmy skierowanie na podstawowe badania. Następnego dnia rano poszłyśmy na badanie morfologii. Krew została pobrana z paluszka. Zuzia bardzo się zdenerwowała na panią pielęgniarkę, a zarazem naszą położną.


I tak była bardzo dzielna! Ja zawsze mdlałam na badaniu krwi...
Tego dnia temperatura bardzo skakała. Gdy wieczorem na termometrze zobaczyłam 39,5 od razu zdecydowaliśmy się na kolejną wizytę u pediatry. Lekarce udało się sprawdzić wyniki Zuzi. Krew na szóstkę z plusem. Ufff...całe szczęście. Bałam się, że może okazać się, że ma jakiś stan zapalny w organizmie. Byłam pewna, że noc spędzimy w szpitalu. Dostaliśmy nowy lek, który mieliśmy podawać na przemian z naszym obecnym. To było straszne. Gdy Zuzia go widziała, od razu się wyrywała i płakała, krzyczała...a ja razem z nią. Nie chciałam aby cierpiała, ale jedyne co mogłam zrobić to podać jej leki,których tak bardzo nie chciała i musiałam zrobić wszystko aby połknęła... Temperatura od razu schodziła w dół. Ale za kilka godzin znów wzrastała. Okazało się, że to tak zwana "Trzydniówka". Wirus, który spowodował ogromny strach o moje dziecko... Na szczęście już jest dobrze :) Zuzia jest wesoła, bawi się, śmieje i dyskutuje. Wczoraj wybraliśmy się na nieco dłuższy spacer i cieszyliśmy się, że mamy siebie. Tak po prostu :)


Dziękuję za oddane przez Was głosy. Jeśli ktoś jeszcze chcę podarować nam swojego lajka lub przesłać go swoim znajomym, zostawiam go TUTAJ. Będę bardzo wdzięczna bo jeszcze troszkę ich potrzebujemy.

Miłej, słonecznej i spokojnej niedzieli :)

5 komentarzy:

  1. Super że Zuzia jest już zdrowa :) cieszy mnie to i mam nadzieję że teraz będzie cały czas uśmiechać się i dużo bawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. echh to chyba jeszcze nie koniec naszej przygody z lekarzami... :(

      Usuń
  2. jejku..te dzieci to napędzają nam strachu.. pamiętam jak się bałam o Olusia, bo jak miał jakieś pół roku to miał taki duży obrzęk sutka i groziło to nawet zabiegiem... na szczęście obyło się bez tego i zeszło p[o antybiotyku.,.. ale nigdy w życiu się tak nie bałam.. a no poza tym jak mi się kiedyś dusił... to też była masakra.. nie życzę nikomu... Dobrze, że Zuzinka już jest zdrowa i oby już ją żadne choróbsko nie dopadło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj :( dopiero jak ktoś ma swoje dziecko to jest w stanie to zrozumieć

      Usuń
  3. no dzieci zwykle maja jakies przygody

    OdpowiedzUsuń